Ostatnio kilkukrotnie zostałam strąbiona podczas jazdy samochodem. Wiedziałam, że to na mnie złoszczą się inni kierowcy, ale nie wiedziałam o co im chodzi. Przecież zawsze jeżdżę przepisowo. Nikomu nie zajeżdżam drogi, nie przekraczam prędkości ani nie zmieniam pasa bez sygnalizacji. Dopiero przypadek uświadomił mi, że to ostatnie zdarza mi się nader często.
Co się stało z modułami kierunkowskazów w aucie?
Wyjeżdżałam z bramy mojego domu i zauważyłam, że chyba się nie wyrobię przy wyjeździe tyłem i zahaczę o bramę. Ani wyjazd, ani parkowanie tyłem nie jest moją dobrą stroną w prowadzeniu auta. Ale cóż zrobić, w takiej sytuacji albo wjeżdżam albo wyjeżdżam tyłem. Nie mam przed domem na tyle dużo miejsca, żeby zrobić kółeczko. Ponieważ nie chciałam zaliczyć wizyty u mechanika, chcąc nie chcą wysiadłam z samochodu, żeby zobaczyć czy na pewno muszę dokonywać dodatkowych manewrów. Obawiałam się, że jeśli będzie to konieczne to tak czy siak wyląduje w warsztacie. Wyglądało na to, że jednak wyrobię się bez problemu, ale co innego zwróciło moją uwagę. Wcześniej włączyłam kierunkowskaz, żeby przepisowo włączyć się do ruchu. Okazało się jednak, że lampka się nie świeci. Sprawdziłam, czy na pewno nie zapomniałam o kierunkowskazie, ale nie. Gałka przy kierownicy była przekręcona w odpowiednią stronę. Włączyłam drugi kierunkowskaz i znów przeszłam dookoła auta. Żadne światło się nie zapaliło. Domyśliłam się, że problemem są moduły kierunkowskazów. Musiałam to sprawdzić.
Jednak trafiłam tego dnia do mechanika. Potwierdził on, że moduły kierunkowskazów w moim aucie nie działają. Nie wiem, jak długo jeździłam bez odpowiednich świateł, ale trochę to musiało trwać. Podejrzewam, że moduły popsuły się wtedy, kiedy inni zaczęli na mnie trąbić. Jednak dobrze, że mam te problemy z wyjazdem tyłem, gdyby nie to, sama nie wiem, jak długo jeździłabym z niesprawnymi światłami.